czwartek, 24 marca 2016

W służbie ludzkości

Jego Świątobliwość Franciszek zdążył już wprawdzie przyzwyczaić nas do rozmaitych oryginalności, ale okazuje się, że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa, że jeszcze wszystko przed nami. Oto 30 kwietnia ma odprawić w Rzymie specjalną, jubileuszową (w 111 rocznicę utworzenia organizacji) Mszę Świętą dla Rotarian, dla których zarezerwowano aż 8000 miejsc. Rotarianie, to organizacja zawiązana – podobnie jak wszystkie inne - gwoli służeniu ludzkości. Podobne intencje deklarował w swoim czasie nieboszczyk generał Sławomir Petelicki, wspominając w wywiadzie prasowym, jak to za pierwszej komuny wstąpił do Służby Bezpieczeństwa, żeby „spełniać dobre uczynki”. Musimy wszelako pamiętać, że ludzkości można służyć, a nawet wysługiwać się na wiele sposobów. Na przykład założyciel pierwszego w Polsce (rok 1931) Klubu Rotariańskiego, prof. Jerzy Loth, w 1945 roku zaczął służyć ludzkości w Komitecie Słowiańskim, którego celem było umacnianie przyjaźni narodów słowiańskich z ZSRR. Jaką rolę w tym umacnianiu odgrywał z jednej strony NKWD, a z drugiej – Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego – tego pewnie nieprędko się dowiemy, a może nawet nie dowiemy się nigdy – ale jakąś na pewno odgrywać musiały, bo wiadomo, że zarówno NKWD, jak i MBP interesowały się wszystkim, a już specjalnie – służeniem, a także – wysługiwaniem się ludzkości. Na taką możliwość wskazuje okoliczność, że Komitet Słowiański był głównym centrum tzw. „pieriekowki”, czyli indoktrynacji, mającej na celu przerobienie Polaków na człowieków sowieckich – i w tym celu współpracował on m.in. z Wandą Wasilewską, która – jak wiadomo – zawsze była gotowa przychylić znękanej ludzkości nieba, a zwłaszcza promieniejącego na tym niebie Słoneczka Światowego Proletariatu, Józefa Stalina. Oczywiście teraz etap jest inny, więc i formy służenia ludzkości też kształtują się inaczej – o czym najlepiej świadczy osoba pani Barbary Pawlisz, która od 1 lipca ub. roku jest gubernatorem Dystryktu 2230 Rotary International – bo tak w rotariańskiej nomenklaturze określany jest nasz nieszczęśliwy kraj, a także Białoruś i Ukraina. Znaczy – jeśli nawet nadal bałamucimy się słowiańsko, to raczej w ramach sojuszów odwróconych.
Jak wynika z rocznika (1976) Wielkiego Wschodu Francji, Kluby Rotariańskie zostały zaliczone do 93 bractw masońskich. Z tego zapewne powodu Kościół katolicki odradzał duchowieństwu (w 1929 r.), albo nawet zakazywał (w 1951 roku) wstępowania do organizacji rotariańskich. Okazuje się jednak, że papież Franciszek, jeszcze jako Jorge Bergoglio, już jako biskup, ale jeszcze nie kardynał (kardynałem został w 2001 roku) w 1999 roku został honorowym członkiem Klubu Rotariańskiego w Buenos Aires. Zatem już z tego powodu trudno się dziwić, że 30 kwietnia na Placu św. Piotra będzie celebrował jubileuszową Mszę. Mimo to wielu komentatorów zachodzi w głowę („zachodzim w um z Podgornym Kolą...”), jakież to przyczyny mogły skłonić papieża Franciszka do aż takich poświęceń w służbie ludzkości. Osobiście, przede wszystkim z uprzejmości, skłaniałbym się do wyjaśnienia tych przyczyn członkostwem honorowym, ale skoro rzecz cała odbędzie się w Rzymie, to niepodobna nie wspomnieć o starożytnej rzymskiej sentencji, że „nie ma takiej bramy, której nie przeszedłby osioł obładowany złotem”. W tej sytuacji ciekawe, jaką sumę przeznaczyli Rotarianie na jubileuszową intencję – bo chyba coś tam musieli wysupłać? Wprawdzie wiadomo, że Jego Świątobliwość Franciszek jest ptaszkiem Bożym, a jego skromność jest znana na całym świecie, ale – jak w niepojętym przypływie szczerości przyznał kiedyś Mahatma Gandhi – nic nie jest tak kosztowne, jak stworzenie wrażenia ubóstwa i prostoty. W takiej sytuacji, jeśli nawet nie mówi się o pieniądzach, to jednak muszą one w jakiś sposób się znaleźć. Do tego dochodzą ekonomiczne przekonania Jego Świątobliwości Franciszka, który nie tylko krytykuje kapitalizm i autonomię rynku, wskazując, że wiara w dobroć tych, którzy sprawują władzę ekonomiczną jest „naiwna”. Co innego wiara w dobroć tych, którzy sprawują władzę polityczną – bo tak chyba należałoby rozumieć krytykę „tyranii kapitalizmu”, jako przyczyny „wykluczenia”. Z tego punktu widzenia socjalizm, a więc system w którym władza polityczna jest organizatorem nie tylko życia gospodarczego, ale w ogóle całego, zwłaszcza w postaci radykalnej, takiej, jak komunizm, musi być zdecydowanie lepszy. W komunizmie bowiem nikt wykluczony być nie może, bo komunizm nikogo nie pozostawia samopas, nawet gdyby chciał się przed nim schronić w mysiej norze. Niestety nie ma rzeczy doskonałych i – jak jeszcze za pierwszej komuny zauważył prof. Łagowski – komunizm nie może zwyciężyć na całym świecie, bo przynajmniej jedno państwo musi pozostać normalne, żeby było wiadomo, ile co naprawdę kosztuje. Takie normalne państwo musiałoby poświęcić się w służbie ludzkości, zgodnie z zasadami rotariańskimi. Esperons, że tego wszystkiego dowiemy się 30 kwietnia, no a potem musimy chyba przygotować się na kolejne niespodzianki?
Stanisław Michalkiewicz