niedziela, 9 maja 2010

Zrób coś szalonego - przyjdź na Mszę świętą


Jak donosi Polska Times, raz w miesiącu łódzcy jezuici odprawiają specjalne msze dla singli.

Chodzą na nie nawet niezbyt wierzący. Wiadomo, że nie zaszkodzą, a mogą przecież pomóc.

Gdy tradycyjne metody na znalezienie męża czy żony zawodzą, pomóc może tylko Opatrzność. Z takiego założenia wyszli łódzcy jezuici, którzy od niedawna odprawiają w swoim kościele msze w intencji znalezienia męża lub żony. Podobno działają, choć za wcześnie jeszcze na matrymonialne efekty.

W każdy ostatni czwartek miesiąca o godz. 19 przed kościołem ojców jezuitów przy ul. Sienkiewicza 60 zbiera się kilkudziesięciu singli w wieku od 20 do 60 lat. Ponad trzy czwarte to kobiety. Do kościoła przychodzą pojedynczo, w większości skrępowani i zawstydzeni. Na zdjęcie i podanie nazwiska nie godzi się nikt.

27-letnia Ewa przyszła w tajemnicy przed swoim chłopakiem, pół-Włochem, pół-Egipcjaninem.

- Jest ważną osobą w moim życiu, ale nasz związek jest bardzo skomplikowany - opowiada dziewczyna. - Słyszałam dużo dobrego o organizowanych przez jezuitów mszach o uzdrowienie. Skoro one działają, to może wreszcie mój chłopak zdecyduje się na zaręczyny. A jeśli nie to, może ktoś nowy zastąpi jego miejsce?

30-letnia Marta przyszła na mszę z ciekawości. Dla wsparcia przyciągnęła ze sobą przyjaciółkę, Agnieszkę. Widać, że we dwie jest im raźniej niż pozostałym.

- Przejeżdżałam i zobaczyłam plakat. Pomyślałam, że czas zrobić coś szalonego - opowiada. Choć dziewczyny chodzą do kościoła średnio raz na pół roku, to wierzą w kościelną zdolność do łączenia w pary.

- Mnóstwo osób znajduje męża czy żonę właśnie w duszpasterstwach - mówi Marta.

51-letniego Krzysztofa , rencistę, do przyjścia na mszę namówiła… ciotka.

- Nie jestem stuprocentowym katolikiem, ale postanowiłem przyjść. W moim wieku nie jest łatwo znaleźć partnerkę - narzeka.

Msze dla singli prowadzi ojciec Jacek Granatowski, duszpasterz akademicki.

- Z mojego sześcioletniego doświadczenia w pracy duszpasterskiej wynika, że singli jest coraz więcej. Chcemy, by znaleźli swoje miejsce w kościele - tłumaczy.

Pierwsze lody między singlami już w czasie mszy przełamać może modlitwa "Ojcze nasz", w czasie której wszyscy trzymają się w kręgu za ręce. Jednak jezuici nie wszystko zostawiają w rękach Boga i po mszy zapraszają samotnych na praktyczne konferencje dotyczące komunikacji damsko-męskiej i problemów płciowości. Ostatnią prowadził łódzki psycholog i teolog Bogdan Kosztyła. W planach jest też wprowadzenie spotkań dla singli przy herbacie. Jednak po dwóch mszach uczestnicy spotkań nadal wychodzą z kaplicy pojedynczo.

Ojca Granatowskiego nieśmiałość singli nie dziwi.

- Boją się, ale to dopiero początki. Zresztą nie chcemy bawić się w swatkę - podkreśla duszpasterz. - Najważniejsze, by nauczyli się patrzeć na siebie jako na kogoś wartościowego. Niestety bywa to trudne.

Msze dla singli odbywają się cyklicznie. Następną - 27 maja, odprawi franciszkanin ojciec Ksawery Knotz, znawca spraw damsko-męskich oraz autor popularnych poradników seksualnych dla małżonków.

Jak rozumiemy, w tej parafii ornatów do Mszy świętej się nie używa. Ciekawe, ilu z tych "niezbyt wierzących" albo "chodzących do kościoła co pół roku" przystępuje na tych Mszach św. do Komunii świętej? Szkoda, że o. Granatowski (fajna sutanna) zawczasu nie przypatrzył się swemu powołaniu i zamiast do seminarium - nie poszedł na uniwerek i nie skończył psychologii...