piątek, 13 kwietnia 2007

Nowa Wiosna we Francji

Dr Mariusz Affek w jednym ze swych felietonów napisał:

W październiku 2006 r. francuski instytut badania opinii publicznej CSA przeprowadził na zlecenie laickiego dwumiesięcznika „Le Monde des Religions” telefoniczny sondaż wyłącznie wśród tych Francuzów, którzy deklarują się jako katolicy.

(...)

Tylko 52% wierzy w ogóle w Boga, co oznacza, że musiały padać również i takie odpowiedzi, że „Tak, jestem katolikiem, ale w Boga nie wierzę!”. Zresztą wśród owych 52% zaledwie 18% wyznaje wiarę w Boga osobowego - zgodnie z teologią chrześcijańską, a cała reszta twierdzi, że Bóg to jakaś Energia, Siła, Natura - co zbliża ich do wyobrażeń z czasów rewolucji 1789 r. czy do tych głoszonych współcześnie przez „New Age”.

Z innymi dogmatami jest równie krucho wśród osób uważających się za katolików: w zmartwychwstanie Chrystusa wierzy 58%, w Niepokalane Poczęcie Najświętszej Marii Panny - 39%, w Trójcę Świętą - 37%, zaś w zmartwychwstanie ciała - zaledwie 10%!

W tym ostatnim przypadku 8% katolików przyznaje się zresztą do wiary w reinkarnację. W podobnej ankiecie z 2003 r. zadano jeszcze dodatkowe pytania, a z odpowiedzi na nie wynikało, że w Bóstwo Chrystusa wierzy 55% katolików we Francji, natomiast aż 44% są przekonane, iż Mahomet był…prawdziwym prorokiem i to w takim rozumieniu tego słowa, jakie spotykamy w Biblii!

Z omawianych badań wynika też, że średnio połowa katolików francuskich posiada Biblię w domu, ale to wcale nie oznacza jeszcze, że jest ona czytana. Według innego sondażu - tym razem „biblijnego” - przeprowadzonego przez ten sam instytut CSA w 2001 r. dla katolickiego dziennika „La Croix”, ledwo 9% wiernych katolickich we Francji czyta Biblię codziennie, 15% - raz w tygodniu, 20% - raz na miesiąc.

(...)

Katastrofalnie niski poziom wiedzy teologicznej wśród francuskich katolików wynika ponadto z faktu, iż zaniedbują oni praktyki religijne. Przygnębiające jest przy tym to, iż połowa wiernych nie postawiła nigdy…nogi w kościele (sic!), a jeżeli już to zrobiła, to tylko przy okazji uroczystości rodzinnych (chrzest, ślub, pogrzeb), gdy wręcz nie wypada nie przyjść.

Niestety, taki „model” katolika upowszechnia się coraz bardziej i w Polsce—i to nawet w środowiskach rzekomo konserwatywnych. 31% wierzących we Francji przyznaje się natomiast, że chodzi do kościoła okazjonalnie, tj. od „wielkiego święta” (na Boże Narodzenie, Wielkanoc, ale już nie na Boże Ciało, którego obchody w tym kraju już dawno temu straciły szczególnie uroczysty charakter z powodu przeniesienia tego święta na niedzielę).

W sumie regularnie (tj. w każdą niedzielę i zgodnie z Przykazaniem Bożym) na Mszę św. uczęszcza zaledwie 8% i ten jednocyfrowy wskaźnik utrzymuje się od lat. Cóż więc z tego, że zdecydowana większość katolików pamięta podstawowe modlitwy, tj. „Ojcze Nasz” (88%) i „Zdrowaś Mario” (81%), jeżeli równocześnie unika przychodzenia do kościoła, a tym samym sama pozbawia się możliwości korzystania z Sakramentów — zwłaszcza Pokuty i Eucharystii? Czy to jest żywa wspólnota kościelna, czy raczej już zamierająca?

Zresztą i sama modlitwa stała się przedmiotem oddzielnych badań przeprowadzonych przez wspomniany instytut CSA, a których rezultaty opublikował tygodnik „Pelerin” („Pielgrzym”) w dniu 29 marca br. Wynika z nich, że 80% katolików francuskich modli się wyłącznie w domu, bo do kościoła po prostu nie chodzi lub - jeżeli już bierze udział we Mszy św. - to wstydzi się modlić publicznie.

36% wierzących spośród grupy wiekowej 18-24 lat „nie modli się do nikogo konkretnie”, a 19% spośród ogółu modlących się robi tak wyłącznie dlatego, by „się odstresować”, przy czym największy odsetek takiego „sposobu” modlitwy występuje w grupie wiekowej od 18 do 34 lat. Następuje zatem stopniowe oddalanie się - szczególnie ludzi młodych - od tradycji Kościoła w kierunku kształtowania własnego życia wewnętrznego w oparciu o medytację. Zwraca uwagę brak wiary w skuteczne pośrednictwo świętych podczas modlenia się.

(...)

I tak w omawianym już sondażu przeprowadzonym na zlecenie periodyku „Le Monde des Religions” co trzeci wierzący nie życzy sobie, aby jego dzieci otrzymały wychowanie religijne, za zniesieniem celibatu księży opowiada się aż 81%, zaś za dopuszczeniem kobiet do kapłaństwa - 79% wiernych.

Najbardziej porażające jest jednak to, że połowa katolików we Francji uważa, że Prawda jest we…wszystkich religiach, a dla 39% wszystkie religie mają taką samą wartość! Skoro tak jest w istocie, to niepotrzebny wydaje się być sam Kościół katolicki, bo jeżeli wszystkie religie są sobie równe, to każda z osobna jest nic nie warta! To sam grzeszny człowiek ma subiektywnie oceniać, gdzie leży Prawda i kto jest jej depozytariuszem!

Niepotrzebne tutaj są więc żadne Autorytety, bo to sam wierzący może wybierać sobie z danej religii to, co jest dla niego w konkretnej chwili użyteczne i korzystne, a odrzucać to, co wadzi, przeszkadza czy denerwuje. Zresztą tylko 7% jest przekonanych, że katolicyzm jest jedynym Depozytariuszem Wiary, co jednak równocześnie nie przeszkadza w tym, aby aż 76% miało dobrą opinię o samym Kościele katolickim, zaś 71% - o papieżu Benedykcie XVI.

Ten swoisty paradoks należy tłumaczyć postępującą marginalizacją katolików we francuskim społeczeństwie, co - jak w przypadku każdej mniejszości - w sposób naturalny skłania do pozytywnego identyfikowania się z własną wspólnotą. Symbolicznym wyrazem tej wspólnoty ma być natomiast - traktowana jedynie powierzchownie - instytucja Kościoła oraz osoba papieża.

Czy można zatem jeszcze w ogóle mówić o katolikach we Francji? I co ta „najstarsza córa Kościoła” zrobiła ze swoim historycznym Chrztem? To dramatyczne pytanie zadał Francuzom Ojciec Święty Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki po tym kraju już w 1987 r, ale staje się ono coraz bardziej aktualne w świetle nieubłaganych statystyk i faktów. Poniekąd rewolucja 1789 r. i jej ideologia osiągnęła swój cel: religia została zepchnięta do sfery prywatności.

Znakomicie ilustruje to też wypowiedź pewnej francuskiej dziennikarki, która zapytana o to, czy pójdzie w niedzielę do kościoła, odpowiedziała z rozbrajającą szczerością: „Pójdę, chociaż już nie potrafię uwierzyć w tajemnicę obecności Chrystusa w Eucharystii. Nie wierzę w zmartwychwstanie ciała i wątpię w życie wieczne. Dlatego podczas wyznania wiary milczę. Jestem katoliczką, ale mój umysł podróżuje też po innych krainach duchowych, którymi karmię moją wiarę. Dla mnie wierzyć to wątpić!”