poniedziałek, 22 stycznia 2007

oswajanie dzieci z kościołem

Na forum gazety Wyborczej znalazłem ciekawy wątek:

Mam dwoje dzieci córka 5 lat,synek 2 latka, chciałabym się was zapytać czy
chodzicie ze swoimi dziećmi do kościoła,ja jestem wierząca lecz nie
praktykująca ale myślę że dzieci powinny chodzić do kościoła i się z tym
miejscem oswoić (bo kiedyś trzeba)


no i oświecone "katoliczki" i "katolicy" sypnęli propozycjami (zachowałem pisownię oryginalną):

Ibulka - Chodzimy z Mężem wspólnie i z całą Trójką Dzieci, tylko że nie na normalne msze rzecz jasna, a na takie przeznaczone dla Dzieci. Nikomu nie przeszkadza
chodzenie, bieganie, gadanie itd., a jak komuś przeszkadza, to delikatnie
mówię, iż to jest msza DLA DZIECI, dla dorosłych jest 5 innych i zapraszamy
później/wcześniej :o)
A sam Pan Jezus powiedział: 'Dopuście do mnie dzieci, nie zabraniajcie im
przychodzić do Mnie!' :o)
Oczywiście wykluczam darcie się, piszczenie, włażenie do prezbiterium itd., ale
bez przesady - niech sobie łażą, gadają :o)
(...)
A jeśli traficie na fajnego księdza z podejściem, to może być z tego fajna
zabawa - modlitwa z trzymaniem się za łapki, śpiew do mikrofonu, uczenie
modlitw po kawałku, 'zadania domowe' dla starszych Dzieci i nagrody, różne
konkursy... :o)

+ + +

Mamachłopakow - Chodzimy do kapucynów, śpiewa schola,
są gitary, perkusja... Synek patrzy jak zaczarowany! Jak kiedyś byłam chora i
powiedziałam, że dziś do kościółka nie pójdziemy to był straszny płacz... Są też
konkursy z nagrodami, ksiądz wychodzi na kazanie do dzieci włączają je aktywnie
w różne "scenki", dzieci same mówią za kogo i o co chcą się modlić. Super
msza!!!!!!!! Aż miło chodzić.

+ + +

arius-5 Mam znajomego, bardzo wierzacy czlowiek, ale nie chrzcil swoich dzieci, dopoki nie skonczyly 16 lat, twierdzil, ze kazdy musi to zrozumiec i sam zdecydowac,
czy tego chce.

+ + +

Critto - Poza tym mozna swiecic Dzien Swiety po swojemu, rowniez poza kosciolem; mozna spedzic go na rozmyslaniach o wierze, na spotkaniu z przyjaciolmi, na wyprawie w nieznane z rodzina -- tam, gdzie w pieknie przyrody widac potege Stworcy. Nie mam nic przeciwko chodzeniu do kosciola, ale nie uwazam, aby bylo to jedyna forma wyrazenia swojej wiary. (...) Zawsze podobaly mi sie 'murzynskie' msze, tj. odprawiane przez Czarnych w USA: ze spiewem, tancem, muzyka, powszechna radoscia. O ilez jest to bardziej budujace i mocniejsze w tworzeniu wiezi z Bogiem, niz nudne klepanie formulek i ciagle zamartwianie sie sprawami ostatecznymi? Jestes na Ziemi, Ktos Cie tu przyslal, PO COS jest Twoje zycie - TO SIE NIM CIESZ!!! Na smierc kazdego
czlowieka tez przyjdzie czas, oby niepredko.

+ + +

medor11 - My z żoną i naszym dwulatkiem chodzimy na msze do kościoła pod wezwaniem św Jakuba na Placu Narutowicza. Obok kościoła jest kaplica, gdzie w niedziele o
11.30 są msze dla dzieci. Są krótsze, a poza tym dzieciaku teraz (jest karnawał) przynoszą instrumenty (bębenki, tamburyny, grzechotki, flety i co kto ma i grają same podczas mszy). Ksiądz tylko prosi, żeby nie zagłuszać liturgii. Msza jest w klimacie dla DZIECI. Po mszy wszystkie dzieci biegną do księdza po błogosławieństwo i zostają pod ołtarzem śpiewać kolędy. Ksiądz śpiewa razem z nimi. Na najbliższej mszy może być problem, bo człowiek który grał podczas mszy na gitarze ma jakieś inne zobowiązania ale szukał zastępstwa. Pod ołtarzem stale siedzi z dziesiątka dzieciaków. Dzieci też same zbierają na tacę. POLECAM.

+ + +

justyna1110 - u nas jest msza dla rodziców z dziećmi i nikomu nie przeszkadzają ani krzyki czy chodzenie po kościele ksiądz jest cierpliwy kazanie jest przeznaczone dla dzieci niezadługie i jest bardzo miło...
+ + +

gluczniewski-Jednak kiedy idziesz do kościoła na MĄDRĄ msze dla dzieci wszystko wygląda inaczej. W Warszawie polecałbym Ci św. Jacka - Dominikanów na Freta. Na 10 jest msza na którą przychodzą rodziny z dziećmi i dopóki Twoje dzieci nie zaczną wyjmować cegieł z konstrukcji nośnej dachu kościoła - chyba wszystko inne będzie im
wybaczone. Ponadto zawsze będą mogły pobawić się z innymi dziećmi. To bardzo
pomaga i samym dzieciom i rodzicom. Uwierz mi. Pozdrawiam

+ + +

blue-jay dzien dobry, nie mieszkam w Polsce, nie mam dzieci, ale... czesto w kosciele pelnie funkcje opiekunki do dzieci. Rodzice maja wybor czy chca dziecko zabrac do kosciola, czy zostawic w specjanym pokoju z ludzmi takimi jak ja, ktorzy sa
parafianami i na ochotnika pelnia takowa funkcje. dzieci zwykle zabierane sa do
kosciola na kilka minut, kiedy siedza przy oltarzu i ksiadz bezposrednio do
nich mowi (czesc mszy pzreznaczona tylko i wylacznie dla dzieci), potem
dzieciaki wracaja ze mna do pokoju gdzie spiewaja piosenki, maluja..

+ + +

pofur - tego nie zmienimy, chyba że zmienimy mszę. Czy jest różnica w mszy poważnej a wesołej? Przecież powinniśmy się cieszyć, że mamy Boga, wiarę, że po śmierci
będzie życie wieczne. A my tylko siedzimy, klęczymy, stoimy i skandujemy wciąż
te same formułki (...) Dlatego lubię chodzić na msze dziecięce, gdzie ksiądz skacze razem z dziećmi, śpiewają dziecięce piosenki religijne, modlą się modlitwami dziecięcymi, a w czasie kazania ksiądz nie mówi pompatycznie, ale rozmawia z dziećmi. I tłumaczy im przesłanie mszy, co to znaczy być dobrym itp, itd... Bądźmy świadomymi rodzicami...

+ + +

witch.abroad - Tak, chodze regularnie.
Moja corka ma 4 lata, do kosciola bardzo lubi chodzic. Moze dlatego, ze w
trakcie mszy nie musi siedziec ze mna w lawce, tylko ma specjalny, wydzielony
kacik dla dzieci, gdzie moze rysowac, malowac, czy bawic sie z innymi dziecmi.
Opiekuje sie nimi w trakcie mszy przemila pani, ktora czuwa nad tym, zeby
maluchy za bardzo nie rozrabialy, a przy okazji rowniez pomaga im zrozumiec
podstawy wiary. Zreszta jak dziecko chce sobie w czasie mszy pochodzic po
kosciele to tez nikt mu tego nie zabrania, nikt sie na nie nie patrzy zlym
okiem, ani nie ma pretensji do rodzicow. I o ile chodzenie do kosciola w Polsce
z dzieckiem bylo meczarnia, o tyle tutaj jest bardzo mile.

+ + +

aniakw - Początki były prześwetne: pajacyki na środku kościoła, wieszanie się na klęczniku przed ołtarzem, uciekanie, zawody w bieganiu, gdzie przodowała i inicjowała zabawę moja córka, pytania i rozmowy - "komentowanie" innych osób etc. Zdarzało mi sie "wstydzic" , ale za takie myslenie byłam zła sama na siebie, i twardo
chodziłam dalej. Przy pajacyku (skakanie z klaskaniem w rece:) na środku
koscioła, kiedy ksiadz akurat wygłaszał homilię (w sumie tylko lekko się
zacinał kiedy akurta popatrzył na Olę:), wyszedł pan, który był koscielnym, i
dał mojemu dziecku nadmuchany balonik. Tak po prostu podczas mszy i
przy "wszystkich". Ten pan z reszta był uwielbiany przez dzieci, podczas
zbierania na tacę, zawsze głaskal po głowach maluszki i mowil do nich, moja
córka czekała cała msze na ten gest. Jedna z tzw. starszych pan kiedyś zwróciła
uwagę mojemu dziecku, ze jest niegrzeczne etc. Coś jej odpowiedziałm, chyba,
żeby dała nam spokoj. Ale to sie zdarzylo raz.
Teraz Ola ma 4,5 roku, chodzimy do koscioła, oczywiscie jest juz rozumniejsza i
pewne zachowania zniknęły, co nie znaczy, ze sie nadal nie nudzi. Jesli sa na
mszy blisko inne dzieci, problemu nie ma. Dziewczynki tancza w kolko przy
piesniach, klaszcza w raczki, rozmawiaja itp. Nudno jest kiedy są dookoła sami
dorosli i jest to srodek ławki, gdzie nie można sie ruszyć.
Nam "pomogło" chodzenie na mszę dla dzieci (jesli komuś nie odpowiada, niech
idzie na inną mszę), i trocheę miejsca dookoła, aby dziecko moglo sie przejśc
w zasięgu wzroku rodzica.
A takie biegające po kosciele maluszki bardzo mnie rozczulaja - te male dzieci
po prostu TAK SIE MODLA. I niech to bedzie podsumowanie tego przydługiego postu.


======================

tyle postępowej, posoborowej durnoty. Czy to właśnie miał na myśli Jan Paweł II pisząc o "milczącej apostazji", w którą popada Europa?

Na szczęście znalazłem "aż" jeden głos rozsądku:


Oboje z mężem chodzimy do Kościoła i zawsze zabieramy ze sobą dzieci.Nie
wyobrażam sobie iść do Kościoła i wstydzić się za własne dzieci tak jak to
czytałam w postach wyżej.Moje dzieci są uczone,że Kościół jest miejscem gdzie
przez godzinkę nie można rozmawiać i wygłupiać się.Moje dwie córki (3 i 8lat)
wiedzą od maleńkiego,że nawet jak im się nudzi to nie ma mowy o chodzeniu po
Kościele.Tego im nie muszę tłumaczyć-wiedzą i już. Ale dla mnie jest
niewyobrażalne takie zachowanie jak wyżej w postach,idę do Koscioła po to aby
wynieść coś z tej Mszy.Dziecko musi wiedzieć czym różni się zachowanie w domu,w
piaskownicy i w Kosciele.


Oczywiście absolutnie nikt nie napisał o Najświętszej Ofierze. Bo na religii dzisiaj już tego nie uczą. A księża sprawiają wrażenie, jakby brzydzili sie wypowiadać to "zakazane" słowo.